wtorek, 11 listopada 2014

Mój dzień

4 października odbył się mój chrzest.
Mamunia i tatuś opowiadali mi, że będą goście, będą zdjęcia, będzie tort. Tak chyba starali się powiedzieć, że to ważny dzień dla mnie i żebym się nie denerwowała.
Wieczorem, tuż przed chrzcinami, mamunia po kąpieli ładnie ułożyła mi włoski, żebym rano nie miała kuku-ryku na głowie. Naszykowała ubranka dla mnie i dla siebie i taty. Jak leżałam w łóżeczku omawiali plan co jutro po kolei , na jaką godzinę, co o której odebrać. Sporo tego było, ale moja główka nie ogarniała tego tematu, więc postanowiłam iść spać.
Rano tradycyjnie obudziłam się z uśmiechem. W nagrodę dostałam mleczko i witaminki. Tatuś z mamą mięli zupełnie co innego na śniadanie. Jak można jeść jakieś kanapki i pić herbatę. Mleko jest najlepsze! Rodzice zniknęli, a ja zostałam z babcią i dziadkiem.
Po śniadanku pobawiłam się z babcią, nie wiem o co chodziło rodzicom, że dziś jest Ważny Dzień. Dzień jak co dzień.
Potem była kaszka. I nagle zobaczyłam rodziców ładnie ubranych. Mama wyglądała jak nie mama i tatuś taki przystojny. A ja?? 
Wpakowali mnie do samochodu i pojechaliśmy po wujka.
Mamcia z tatkiem przebrali mnie w śliczną sukieneczkę i teraz pasowałam do rodziców. Ale byliśmy eleganccy. 
Wpakowali mnie do skrzynki po jabłkach hi hi


















Z mamusią

Z tatusiem

Sesja trwała godzinkę i było całkiem fajnie. Trochę za bardzo byłam poważna. Mamcia mówiła żebym się uśmiechnęła, ale jak to w taki ważny dzień mam się chichrać. 
Miałam już dosyć. Tu się uśmiechnij, tutaj się spójrz. O nie! Dajcie mi spokój, mam już dosyć. Nie chcę być modelką, na pewno nie teraz.

Wróciliśmy do domku, a tam stoły, krzesła, talerze, babcia w kuchni gotuje. Co tu się dzieje?? 

Znowu zostałam przebrana w sukieneczkę i pojechaliśmy do kościoła. Tam zaczęła się zjeżdżać rodzina. Najważniejsze osoby były. Byli rodzice i rodzice chrzestni, więc można zaczynać.

Imprezkę w domu przespałam. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz