czwartek, 12 stycznia 2017

20 000

20 000 + tyle już razy mnie odwiedziliście. Jest mi i moim rodzicom miło, że jesteście z nami i czytacie co tam u mnie się dzieje. 
Dziękujemy


A w listopadzie...

Jestem już miesiąc po powrocie do domku z ostatniego turnusu. Wszyscy szczęśliwi i zadowoleni z moich dokonań. Chociaż ciężko je dostrzec, to u mnie bardzo dużo się działo.
Jestem, jak to nazywa mama, bardziej ogarnięta. Bardziej słucham i chyba więcej rozumiem. Rzecz jasna jestem strasznie wielką przekorą i jak mama mówi, że nie wolno to ja i tak to robię z uśmiechem na ustach :-)
Teraz rozumiem jak rodzice mówią, że będzie " kompu kompu' albo  "myju myju". Już wiem, że trzeba iść do łazienki. Idę i gadam ze swoimi kakusiami, że za chwilę wskakujemy do wanny.


Woda i wszystko co jest związane z kąpielą bardzo mnie interesuje. Sprawdzam temperaturę wody, jeśli sięgnę rączką. Robię rączkami i nóżkami pianę. Kąpiele są cudowne. Teraz, bo kiedyś jak byłam tyci malusia to nie za bardzo.
W listopadzie kilka razy obudziłam rodziców wrzaskiem. Podczas snu wiercę się jak mały robocik i parę razy wsadziłam ręce albo nogi między prątki łóżeczka i klops, nie mogłam ich wyciągnąć. Mama postanowiła, że czas pożegnać moje łóżeczko i je wymienić na nowe. Jacie ale byłam szczęśliwa dostanę nowe, nowiutkie łóżko tylko dla mnie, takie fioletowe, duże...a tu jednak mama wyciągnęła łóżeczko turystyczne, które dostała od sąsiadki. Dzięki ciocia Ania. No myślałam, że mnie trafi. Już sobie wyobrażałam wypad do Ikea albo innego wielgachnego sklepu a tu taki zawód mnie spotkał. Mama mi tłumaczyła, że takie najpiękniejsze łóżko dla mnie jeszcze nie jest zaprojektowane i muszę poczekać na nie rok czy dwa. I jak będzie można je kupić to po nie pojedziemy i po nowy materacyk i pościel. Na razie mam takie turystyczne żeby moje kończyny górne i dolne były bezpieczne i żebym nie zrobiła sobie krzywdy przez sen. Powiedziałam nooo dobla, pociekam.




I w końcu na koniec. Mieliśmy pierwszego gościa przyjezdnego w domku. Wuja Rafała ze Zduńskiej Woli. Pewnie specjalnie dla mnie przyjechał, bo dużo do mnie gadał, więcej niż do rodziców. W sumie to rodzice siedzieli w przedpokoju a ja z wujem w salonie.
Całuski wujo