sobota, 3 stycznia 2015

Trzeba się cieszyć

Nikt pewnie do końca nie zaakceptuje tego co się stało, do końca też pewnie się nie przyzwyczaimy. Niestety wodogłowie mam i będę z "tym" żyła. Mamunia coraz częściej się uśmiecha i napady płaczu już nie zaglądają do naszego domu. Z każdym dniem jest nam lżej, choć w głębi serca jest ta rana.
Jestem jeszcze mała i niewiele rozumiem, ale czuję jak mama lub tata są zaniepokojeni. Po każdej wizycie na której lekarze mówili, że nie jest dobrze z tym, czy z tamtym, ja jakoś starałam się tak ładnie ćwiczyć, że na kolejnych konsultacjach były zdziwione minki. 
Miały być ortezy, ale rodzice zdecydowali się, że na razie ich nie robimy. Oczywiście były konsultacje i po kilku poważnych rozmowach mamunia i tatuś zdecydowali, że temat ortez powróci za jakieś pół roku, a może później.
Do końca sierpnia było nam bardzo ciężko, bo postępów za bardzo nie było widać. Miałam rehabilitantkę, która nie patrzyła na nie. Robiła wszystko tak mechanicznie, to był płacz. Teraz jest lepiej. Mam nową ciocię do ćwiczeń i przewspaniałą panią Małgosię. W domku mamunia ze mną ćwiczy i jest przy tym tyle śmiechu.
Jak mnie posadzą, to siedzę
Coraz lepiej podnoszę główkę
Ciekawią mnie różne rzeczy, niekoniecznie zabawki

Cieszymy się każdym postępem, a od września jest ich coraz więcej.
Gram na pianinku
Skupiam wzrok na mniejszych rzeczach

Najbardziej cieszymy się z mamusią, że tatko się przełamał i zaczął się ze mną więcej bawić. Zabawa w wykonaniu tatusia polega na całuskach, przytulankach, a ostatnio to nawet ze mną w piłkę zaczął grać.
Bawimy się w "patataj"
"samolot"
"a kuku"
Ćwiczenia z mamunią to też bardziej zabawa. Mama umie mnie szybko rozśmieszyć. Bawimy się w koniki i nigdy, przenigdy  mama nie przegapi okazji, żeby mnie wycałować.
Wio koniku
super szybki rowerek wchodzi ostro w zakręt
buziaczka mi daj i już się na mnie ie gniewaj
Gdybym była zdrowa wiele rzeczy po prostu by nam uleciało. A tak każdy mój maluteńki krok do przodu to wielka radość. Moje pierwsze "eee", pierwszy uśmiech, każdy mój pierwszy raz to było coś.
Pierwszy raz złapałam się za stópki

Czy mam na co narzekać. Chyba nie. Jest dobrze tak jak jest. 
Trzeba się cieszyć, bo mogło być gorzej, dużo gorzej. Zaczynamy ten rok z uśmiechem i tak ma być do końca tego roku i następnego. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz