wtorek, 4 października 2016

Wróciłam do domku

Dwa tygodnie turnusu za mną. W nagrodę pojechaliśmy razem do parku. Chcieliśmy pobyć tylko razem. Ja Jagoda, mama i tata.
Myślałam, że pojedziemy do zoo albo do innego superoskiego miejsca, a tu klops. Do parku mnie zabrali. Dobrze, że chociaż były tam jakieś huśtawki i inne zabawki dla dzieci.
Pogoda była ładna, więc mogliśmy spędzić prawie cały dzień na świeżym powietrzu.







Tam miałam kilka debiutów. Jeszcze nigdy nie huśtałam się z mamą. Bo jak tata ciągle w pracy to sama z mamą nie dam rady. Mama musi mnie trzymać, a że do chudzinek nie należę to jak ma mama jedną ręką mnie huśtać. Trzymać się też nie umiem. To w parku wszystko musiałam nadrobić.
Tatuś jest odważny. Nie bał się mamy jak mówiła, że nie i nie. Wrzucał mnie na zjeżdżalnie i robił tak, że sama zjeżdżałam. Mama jest troszkę nadopiekuńcza, ale jakoś z tatkiem dajemy radę. Mama nie bój żaby mówimy i rozrabiamy dalej, a mama stoi obok i się martwi. Mama mówi, że jak się uderzę to będzie wina taty i że wtedy będzie rozwód. Ale ja w to nie wierzę, zresztą ja zjeżdżam tak żeby tego całego rozwodu nie było. Uważam na rączki, nóżki i na tą moją głowę, bo to chyba o nią mama się boi najbardziej.













Po zjeżdżalni poszliśmy zwiedzać park. W tym parku mama mówiła, że mieli zdjęcia ślubne. Mamusia pokazała mi gdzie pozowali. A na koniec znowu wróciliśmy na plac zabaw.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz