środa, 5 października 2016

Duża poprawa

Rodzice widzą dużą poprawę u mnie. Ale przecież nie mogło być inaczej skoro w ciągu dwóch miesięcy byłam dwa razy na turnusie. Myślę, że byłoby dużo lepiej gdyby nie incydent z drgawkami z początku kwietnia.
Dzięki pobycie w Stobnie bardzo się otworzyłam na inne dzieci. To chyba zasługa tego przebywania na korytarzu z Oliwką. Dzięki turnusowi w Michałkowie i dalszej rehabilitacji w Stobnie moje nóżki i stopy ładniej się układają. Przykurcze już tak bardzo mi ściągają stóp do, jak to mówi mama, ułożenia jak u baletnicy. W ogóle tak lepiej się czuję, mam mniej ograniczeń, bo jestem porozciągana we wszystkie strony.
Myślałam, że tak jak inne dzieci będę miała wakacje, ale nie mama mi nie odpuszcza. Wolne mam od Dziewanny i tylko tyle.
Po powrocie do domku mama i babcia zagoniły mnie do pracy. Dziadziusia nie ma, więc muszę im pomagać. Nie ma lekko.



Gdy byłam na turnusie to wszystkie ciocie się mamy pytały jak tam Jagódka. Mama mówiła, że ćwiczę, i że nie mogę teraz rozmawiać. A teraz jak mam więcej czasu wolnego to poza domowymi obowiązkami to jeszcze muszę oddzwaniać do ciotek i wszystko mówić co tam u mnie słychać.
Od samego rana telefony
Oddzwaniam i odpisuje
Spać człowiekowi nie dadzą


Nawet w porze posiłku i pojenia, ciągle wiszę na telefonie



Po całym dniu tyrania w kuchni i wiszenia na telefonie mam dość. Chowam się pod kocykiem żeby móc się wyspać.
Jak już mam wszystko zrobione, czyli obiadek, telefony to mama nie odpuszcza i uczy nie siedzieć po turecku. Ale ja się nie daję po dwóch sekundach uciekam. Dajcie spokój, przecież są wakacje.



 Wakacje są ale do cioci Gosi na rehabilitacje chodzę regularnie. Nie można dopuścić, żeby to co zostało wyćwiczone na turnusach przepadło i żeby znowu pojawiły się przykurcze.
 W kwestii jedzenia i rozrabianie za wiele się na razie nie zmieniło. Apetyt mam jak zawsze. Wszystko mi smakuje, nie wybrzydzam.




 Może to rozrabianie się ciutkę zmieniło. Dla mnie na lepsze bo więcej psocę, dla mamy na gorsze, bo ma więcej rzeczy do sprzątania. A teraz nie bawię się tylko zabawkami. Wyciągam z szafek wszystko co się da.

Moja kochana Perełka też się za mną stęskniła. Od powrotu ze Stobna nie rozstajemy się. Coś ją naszło na buziaki i co chwila mi kradnie jednego. A babcia wtedy krzyczy, Perła nie po buzi. Śmieszna ta moja babcia, nie wie, że Perła to głuptas i nic nie rozumie.




Jestem teraz bardziej kontaktowa i siedzenie w wózku na zakupach mnie już nudzi. Wolę siedzieć tak, w sklepowym wózku. Wszystko widzę, jak sięgnę to coś z półki zrzucę. Zresztą na zakupach z mamą zawsze jej doradzam. Mama się pyta ten makaron czy ten, a ja jej pokazuję który lepszy. Co by ta mamcia zrobiła beze mnie nawet makaronu by umiała wybrać. Jak nauczę się chodzić to sama będę musiała chodzić na zakupy. Ja wiem gdzie i co jest w sklepie. Mama to chodzi i chodzi i czasami mam wrażenie się się gubi między regałami. Ja jestem taka jak tatuś robię zakupy szybko i już, a nie łażenie bez celu. Och ta moja mama...

Największą nowością jest to, że coraz lepiej radzą sobie moje rączki. Wiadomo prawa jest idealna, ale lewa zaczyna coraz bardziej się otwierać na świat. Zaczynam sobie nią częściej pomagać. Nie sądzę, że lewa rączka kiedykolwiek będzie tak sprawna jak prawa, ale idziemy w dobrą stronę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz