wtorek, 4 października 2016

Długi weekend majowy

Tatuś przyjechał do nas do Michałkowa na długi weekend majowy. A że okolice są piękne, niedaleko są góry, które moi rodzice kochają więc obraliśmy kierunek na południe. 
Odwiedziliśmy Wisłę i dotarliśmy do Żywca.
Tam pochodziliśmy sobie po rynku. Poszliśmy na ciacha.


 Porobiliśmy sobie zdjęcia...

 A jak przyszła pora obiadku poszliśmy do knajpki na jedzonko. Po raz kolejny mama tradycyjnie zamówiła ziemniaczki z sosem czosnkowym, które w połowie ( większej połowie) jej zjadłam.










 I dalej pojechaliśmy na południe aż dotarliśmy na Słowację. Tam na Oravie rodzice mają takich znajomych co przez kilka lat jeździli razem na chatę. Chodzili po górach i dolinach, wieczorem szli na termy a wieczorem rozkoszowali się...herbatą.
Niestety u nas jest weekend majowy i wszyscy mają wolne od pracy a tutaj nie mają takiego czegoś i ciocia Ivana i wujo Tomasz byli w pracy i nie udało się żebym mogła ich poznać.
Trudno, może następnym razem. Ale jak się jest na Słowacji to moi rodzice postanowili wpaść do sklepy, gdzie zawsze kupowali jedzonko i picie. Tak więc mama ma swoją Kofolę, a tata kupił inne rzeczy o których nie będę pisała bo jestem niepełnoletnia.




 I wróciliśmy do Michałkowa, bo już się późno zrobiło.
Na drugi dzień rodzice zabrali mnie znowu za granicę. Tym razem odwiedziliśmy Czechy.

 Mam zdjęcia tam, gdzie kiedyś mamusia przemycała herbatę w plecaku. Tata też to robił. Dobrze, że robili to jak zawodowcy to teraz nie gniją w więzieniu i ja jestem na świecie.







 Jak już przekroczyliśmy granicę to znowu chodziliśmy po rynku. Tylko to jest rynek w Czeskim Cieszynie a nie w Żywcu jak wczoraj.




 Mam takie swoje przyzwyczajenia, że w nowych miejscach pozostawiam swoje "twarde dowody" i oczywiście lubię jeść w nowych miejscach. Skoro w Wiśle jadłam, w Żywcu jadłam, na Oravie jadłam to tutaj też muszę coś zjeść. Smakuję kulturę, jak Robert Makłowicz, a że z kubeczka to już mniej ważne.

I jak się skończył długi weekend to tata wrócił do Piotrkowa a ja z mamą dalej się rehabilitowałam w Michałkowie.
Troszkę pozwiedzałam, troszkę odpoczęłam, pobyłam z rodzicami i tak powinno być. Są obowiązki ale przyjemności też muszę mieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz