Po południu wsadzili mnie do wózeczka i pojechaliśmy na przystanek, gdzie takie duże samochody jeżdżą i wożą ludzi do pracy i do szkoły. Pierwszy raz jechałam czymś takim. Fajnie było, bo wygodnie siedziałam w wózeczku a ten pojazd sobie jechał. I dojechaliśmy, i trzeba było wysiąść. Szkoda, bo to nie był koniec trasy i duży samochód pojechał dalej beze mnie.
Tatuś powiedział, że do domku też takim pojedziemy, to od razu mi się humor polepszył.
Mama po jakimś czasie zaczęła się już orientować gdzie idziemy, bo kiedyś mówiła tatkowi, że chciałaby tam pójść.
I jesteśmy na miejscu. pod restauracją " Karuzela Smaków".
Rodzice sobie usiedli, przyszła pani kelnerka i przyniosła menu i jak mnie zobaczyła to powiedziała, że mają menu dla dzieci i za chwilę ja też miałam swoje menu. Nie umiem czytać, więc mamcia wybrała coś pysznego dla mnie. Mama zauważyła fotelik do karmienia dla dzieci i po chwili tatko przesadził mnie z wózka do fotelika. Jak świętujemy, to świętujemy, nie chciałam być w wózku jak jakieś małe dziecko.
Pani kelnerka zaczęła przynosić dania dla rodziców i dla mnie też. Ja nie wiedziałam, że tyle dużo jedzenia mi mama zamówiła.
Mamcia miała makaron, tatko rybkę, a ja dostałam pampuchy z takim sosem jeżynowym i prawdziwą bitą śmietanę. No powiem tylko jedno dla mnie to było niebo w gębie. Pierwszy raz jadłam pampuchy i pierwszy raz taki sosik próbowałam, ale zasmakowało mi to. Mama mówi, że było słychać jak mi smakuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz