poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Ja też mam wakacje, ale się nie lenie.

Dzieci mają wakacje, dorośli, w tym moja pani rehabilitantka, też, zajęcia na Dziewanny w Łodzi odwołane do września. To co ja mam robić. Skoro wszyscy mają wolne to ja też chce. 
Mamusi powiedziałam, że będziemy sobie chodzić na długie spacerki. Mama wie jak ja to lubię i nawet czasami zabiera coś do jedzenia dla mnie i wychodzimy na bardzo długaśny spacer. Prawie na 5 godzin czasami.



Na spacerku to się z mamą powygłupiamy, potem ja mam drzemkę, następnie coś do jedzenia dostanę i pomału wracamy do domu. Mama to mogłaby w jakiś maratonach startować, w kategorii "chodzenie bez celu". Tylko, że mama ma cel. Mam pooddychać świeżym powietrzem i się zdrzemnąć, a że mama chodzi w cały świat to już inna bajka.
Na razie mam przerwę w rehabilitacji, ale mama jakoś tą rehabilitacje ze mną robi codziennie. Moje postępy w siedzeniu, uwaga nie w samodzielnym siadaniu, są coraz lepsze. Niedawno miałam wychodne z rodzicami i po powrocie do domu mamę bardzo rozbolały ręce ( w końcu dźwiga mnie biedna cały dzień). I wylądowałam na stołku. Mama pilnowała mnie żebym nie spadła. Ale nie wiem kto był bardziej zdziwiony tym, że ładnie sama siedzę ja czy mama.



Poza takim siedzeniem poprawiło się też siedzenie na materacu. Dzisiaj siedziałam ponad godzinę. Mama była jak zawsze obok i bawiła się ze mną. Mama mi daje zabawki a ja je wyrzucam.




Za nóżkę jedną i drugą też umiem się złapać



Obracanie i inne wygibasy też lepiej mi wychodzą. Ćwiczenia z mamusią przynoszą efekty.
Rehabilitacje ruchowa jest dla mnie ważna, ale rodzice nie zapominają też o moim rozwoju intelektualnym. Nad tym w szczególności pracuje mama. Ostatnio miałam parę ćwiczeń. 
Mama mówiła do mnie " Jagódka uśmiechnij się" i popatrzcie co ja umiałam zrobić.

Nawet jak udaje, że śpię to czasami mamę posłucham i...
Najlepszym czasem kiedy mam wolne jest kiedy tata też jest w domu. Idziemy wtedy całą naszą malutką rodzinką na spacerek. Mam już dar przekonywania, który działa wyjątkowo na tatusia. I nasze spacerki zawsze zahaczają o lody. Tata kupuje trzy, w tym dwa dla siebie, gdzie pół i tak ja mu zjem. Zjadłabym całego, ale mama...nie pozwala.
Są też dni kiedy mama eksperymentuje w kuchni i ja jestem takim króliczkiem doświadczalnym. Mam nadal ćwiczyć gryzienie i mama musi bardzo dużo warzywek kroić. A różne kształty mamie wychodzą. Mam duże kwadraty i małe, są takie połówki kółek i całkiem pokrzywione inne figury. Generalnie to działa, bo coraz ładniej radzę sobie z gryzieniem coraz większych kawałków i co najważniejsze coraz twardszych.

Mamie czasami coś strzeli do głowy...
... i da mi malutki kawałek cytryny zamiast parówki z chlebkiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz