To cudowne coś pojawiło się dwa dni temu. Tak po prostu. Mama tyle miesięcy uczyła mnie samodzielnego jedzenia rączkami i nic. Jak brałam ciasteczko ( bo na tym jedzonku ćwiczyłyśmy) w rączkę to zaraz je upuszczałam, albo bardzo niedokładnie próbowałam włożyć do buzi. W sumie nie wychodziło mi to za dobrze. Mama miała ubaw jak z otwartą buzią czekałam aż moja rączka raczy zbliżyć się z jedzonkiem. A w końcu kończyło się to tak, że ciasteczka zjadały pieski z podłogi a nie ja.
A przedwczoraj podczas karmienia sama wysunęłam rączkę i wsadziłam ją do miseczki z zupą i wyciągnęłam z niej ziemniaka i SAMA włożyłam go do buzi. Mama miała minę jakbym zaczęła tańczyć i śpiewać jednocześnie. Wczoraj dostałam na talerzyku pokrojoną parówkę. Mamcia stanęła obok i powiedziała: Jedz Jagódko. No to mnie przecież nie trzeba dwa razy powtarzać. Od razu zaczęłam jeść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz