Zaczęło się pięknie.
Dwie czerwone kreski na teście ciążowym. Radość i niedowierzanie. Tak długo na to czekaliśmy.
1 września cała rodzina się cieszyła. Jedni bardziej, drudzy trochę mniej...
W październiku już z ładnie zaokrąglonym brzuszkiem dumnie spacerowałam. Biło ode mnie szczęście na kilometr. Czekaliśmy do kwietnia, bo wtedy " Maniunia " miał/a się urodzić.
Kolejne badanie, kolejne USG wypadały rewelacyjnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz