Nie ma na razie nauki " mama" czy "tata". Rodzice uczą mnie rzeczy, które już są dla mnie niezbędne, czyli kichanie lub inne oczyszczanie górnych dróg oddechowych. Kto by się przejmował takimi rzeczami, przecież są "sopelki", "katarki", a się okazuje, że kilka razy ta wiedza uratowała mi nos przed totalnym zatkaniem. Po kilku dniach ciężkiej harówki przyszedł czas, żeby się pochwalić co umiem.
Historia o mojej walce z chorobą - wodogłowiem wrodzonym, agenezją ciała modzelowatego i torbielą międzypłatową wrodzoną.
niedziela, 22 lutego 2015
Uczę się już
Jestem już na tyle duża, że rodzice postanowili zakończyć moje beztroskie dzieciństwo i postanowili mnie zacząć uczyć. Ale, że moi rodzice należą do rodzaju tych "szalonych" rodziców, nauka też do normalnych nie należy.
Nie ma na razie nauki " mama" czy "tata". Rodzice uczą mnie rzeczy, które już są dla mnie niezbędne, czyli kichanie lub inne oczyszczanie górnych dróg oddechowych. Kto by się przejmował takimi rzeczami, przecież są "sopelki", "katarki", a się okazuje, że kilka razy ta wiedza uratowała mi nos przed totalnym zatkaniem. Po kilku dniach ciężkiej harówki przyszedł czas, żeby się pochwalić co umiem.
Nie ma na razie nauki " mama" czy "tata". Rodzice uczą mnie rzeczy, które już są dla mnie niezbędne, czyli kichanie lub inne oczyszczanie górnych dróg oddechowych. Kto by się przejmował takimi rzeczami, przecież są "sopelki", "katarki", a się okazuje, że kilka razy ta wiedza uratowała mi nos przed totalnym zatkaniem. Po kilku dniach ciężkiej harówki przyszedł czas, żeby się pochwalić co umiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz