niedziela, 22 lutego 2015

Kisielkowa zabawa

Pod koniec stycznia miałam zajęcia na Dziewanny w Łodzi. Jest tam zespół szkół dla dzieci niewidomych i niedowidzących. Ja mam małe problemy z oczkami i tam chodzę do okulisty i odkąd mam orzeczenie o potrzebie wczesnego wspomagania tam także jeżdżę na zajęcia. 
Podczas jednych zajęć padł pomysł, żeby nagotować mi kisielku i dać mi do zabawy. Dla moich rączek i nóżek to miała być taka fajna zabawa. Hi hi mama miała dziwną minkę. Pewnie już widziała wszystko pomazane kisielkiem.
Ale jak trzeba, to trzeba.
Mama nagotowała kisielku.
Jak sobie stygł to tatuś powiedział mi co mnie czeka. Zaraz potem mamusia zabrała mnie na szybką rehabilitację, żebym się rozluźniła.




I jak kisielek już nie był gorący, a i ja byłam przez mamusię troszkę pogimnastykowana to zaczęło się przymierzanie do zabawy.



Na początku tatuś tak delikatnie mi rączki wkładał do tacki z kisielkiem, potem coraz bardziej i bardziej...

...mamusia zaczęła mi rączki polewać kisielkiem...


... potem takie sopelki mi mamusia robiła. Tak fajnie wyglądały na palcach mamusi. Patrzyłam w górę i w dół...


... klaskała mi mamusia rączkami i jej się te rączki kleiły. Potem mamusia mi tak robiła moimi rączkami. I bawiłyśmy się w "pani zo zo zo, pani sia sia sia". Czasami rączkę chciałam wziąć do buzi ale cały kisiel lądował na bluzeczce.
Kisiel nie musi być tylko na rączkach, nóżki też miały ćwiczyć
Mniam, mniam, jaki dobry...truskawkowy
Noga kisielem oblana

Zabawa była udana. Cała byłam upaćkana. Raczki, nóżki, brzuszek, całe geterki i koszulka. Nawet we włoskach miałam kisiel. Mama też była brudna. A jaki materacyk był oblepiony, wszystko się do niego kleiło. Jedynie z tego całego bałaganu była Perełka zadowolona. Tyle kisielu miała do zlizywania z materacyku. 
Mamusia powiedziała, że to kiedyś powtórzymy, tylko psychicznie musi się do tego przygotować. Za bardzo nie wiem co to znaczy, ale to chyba chodzi o to, że to niedługo będzie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz