Podczas jednych zajęć padł pomysł, żeby nagotować mi kisielku i dać mi do zabawy. Dla moich rączek i nóżek to miała być taka fajna zabawa. Hi hi mama miała dziwną minkę. Pewnie już widziała wszystko pomazane kisielkiem.
Ale jak trzeba, to trzeba.
Mama nagotowała kisielku.
Jak sobie stygł to tatuś powiedział mi co mnie czeka. Zaraz potem mamusia zabrała mnie na szybką rehabilitację, żebym się rozluźniła.
I jak kisielek już nie był gorący, a i ja byłam przez mamusię troszkę pogimnastykowana to zaczęło się przymierzanie do zabawy.
Na początku tatuś tak delikatnie mi rączki wkładał do tacki z kisielkiem, potem coraz bardziej i bardziej...
...mamusia zaczęła mi rączki polewać kisielkiem...
... potem takie sopelki mi mamusia robiła. Tak fajnie wyglądały na palcach mamusi. Patrzyłam w górę i w dół...
... klaskała mi mamusia rączkami i jej się te rączki kleiły. Potem mamusia mi tak robiła moimi rączkami. I bawiłyśmy się w "pani zo zo zo, pani sia sia sia". Czasami rączkę chciałam wziąć do buzi ale cały kisiel lądował na bluzeczce.
Kisiel nie musi być tylko na rączkach, nóżki też miały ćwiczyć |
Mniam, mniam, jaki dobry...truskawkowy |
Noga kisielem oblana |
Mamusia powiedziała, że to kiedyś powtórzymy, tylko psychicznie musi się do tego przygotować. Za bardzo nie wiem co to znaczy, ale to chyba chodzi o to, że to niedługo będzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz