Szymona niestety nie dane było mi poznać. Przez półtora roku, odkąd moi rodzice poznali rodziców Szymka aż do jego odejścia nie mieliśmy jak się spotkać. Albo ja byłam chora, albo Szymek przebywał w szpitalu. Jak ten czas szybko leci. Za chwilę będzie już rok...
O Szymku mogłabym dużo i długo pisać, bo mama mi dużo o nim mówiła i ciągle mówi. A jak mama z mamą Szymka trajkotały przez telefon to przecież byłam obok.
Tutaj macie LINK do bloga Szymka. Warto poczytać.
To dzięki rodzicom Szymka ten blog istnieje i moja strona na FB. Po pierwszym spotkaniu w październiku 2014 roku w mojej mamie coś się otworzyło. Zaczęła mówić głośno o mojej chorobie i mówi, że jest ze mnie dumna, że jestem dzielna, waleczna i że kocha mnie najbardziej na świecie. Po jakimś czasie wieść o mojej chorobie rozeszła się po rodzinie. Zaczęliśmy zbierać 1 %, mama wysyłała rodzinie i znajomym ulotki i plakaty, aby jak najwięcej pieniążków zebrać na moją rehabilitacje. Dzięki mojemu blogowi mama pomogła niektórym rodzicom w podobnej sytuacji. Chore dziecko, lekarze nic nie chcą mówić, rodzice błądzą...a dziecko cierpi, bo nie otrzymuje odpowiedniej pomocy.
Niestety w naszym kraju nie można za wiele liczyć na pomoc od państwa. Tata tyra po 12 godzin 7 dni w tygodniu, matka siedzi z dzieckiem w domu, jeździ na rehabilitacje, lata z ulotkami po mieście, tak wygląda nasze życie teraz. Ale mogło być gorzej. Cała nasza trójka wie o tym, że mogłam nie istnieć, że powinnam umrzeć w brzuchu mamy przed porodem, albo zaraz po, że mogłam być bardziej niepełnosprawna, nieobecna. Mamy co dał nam los. A dam nam wiele. Uśmiech, śmiech dziecka na który czekaliśmy 8 lat. To dużo.
Znajomość z rodzicami Szymka moim rodzicom, a w szczególności mojej mamie dała dużo. Spojrzała na moją niepełnosprawność inaczej.
Często mama jest zmęczona, nie ma siły, cierpliwości, jest zła, że taty ciągle nie ma, bo ciągle w pracy...ale wiem, że mama dziękuje Bogu, że jestem. Mamusia mówi mi często, że jestem mała niedobra cholera, ale świat beze mnie nie miałby sensu, byłby nijaki.
Dla mamy czytanie bloga o Szymku często kończyło się płaczem, ale to były potrzebne łzy, takie oczyszczające. Więc jeśli chcecie poznać magię tego młodego człowieka, który mojej mamie dał tak dużo to zapraszam raz jeszcze na bloga Szymka : ciemnastronasnu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz