Kochani luty zaczął się dla mnie nieciekawie. Najpierw choroba, kolejne zapalenie oskrzeli, potem szpital. Potem był koncert charytatywny, co było akurat bardzo bardzo miłe.
Teraz mam tyle spraw na głowie, że nie wiem za co się zabrać. Jeszcze rodzice wczoraj skombinowali dla mnie pionizator.
W niedzielę jadę na turnus i mama jest baaardzo zajęta. Więc nie mam kogo posadzić przed komputerem, żeby popisać bloga. Bo wiecie ja dyktuję, a mama pisze, bo mama zna ortografię i interpunkcję i nie robi prawie żadnych błędów. Tak więc dopiero po powrocie z turnusu usiądę z mamą i wszystko nadrobimy. Napiszę o szpitalu, o koncercie i o turnusie. Wytrzymacie te dwa - trzy tygodnie. Będzie dużo zdjęć i filmików.
Wujo Konrad mama rozgląda się za jakimś fajnym aparatem, żeby te moje fotki ładniejsze były.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz