Jestem jeszcze mała i niewiele rozumiem, ale czuję jak mama lub tata są zaniepokojeni. Po każdej wizycie na której lekarze mówili, że nie jest dobrze z tym, czy z tamtym, ja jakoś starałam się tak ładnie ćwiczyć, że na kolejnych konsultacjach były zdziwione minki.
Miały być ortezy, ale rodzice zdecydowali się, że na razie ich nie robimy. Oczywiście były konsultacje i po kilku poważnych rozmowach mamunia i tatuś zdecydowali, że temat ortez powróci za jakieś pół roku, a może później.
Do końca sierpnia było nam bardzo ciężko, bo postępów za bardzo nie było widać. Miałam rehabilitantkę, która nie patrzyła na nie. Robiła wszystko tak mechanicznie, to był płacz. Teraz jest lepiej. Mam nową ciocię do ćwiczeń i przewspaniałą panią Małgosię. W domku mamunia ze mną ćwiczy i jest przy tym tyle śmiechu.
Jak mnie posadzą, to siedzę |
Coraz lepiej podnoszę główkę |
Ciekawią mnie różne rzeczy, niekoniecznie zabawki |
Cieszymy się każdym postępem, a od września jest ich coraz więcej.
Gram na pianinku |
Skupiam wzrok na mniejszych rzeczach |
Najbardziej cieszymy się z mamusią, że tatko się przełamał i zaczął się ze mną więcej bawić. Zabawa w wykonaniu tatusia polega na całuskach, przytulankach, a ostatnio to nawet ze mną w piłkę zaczął grać.
Bawimy się w "patataj" |
"samolot" |
"a kuku" |
Wio koniku |
super szybki rowerek wchodzi ostro w zakręt |
buziaczka mi daj i już się na mnie ie gniewaj |
Pierwszy raz złapałam się za stópki |
Czy mam na co narzekać. Chyba nie. Jest dobrze tak jak jest.
Trzeba się cieszyć, bo mogło być gorzej, dużo gorzej. Zaczynamy ten rok z uśmiechem i tak ma być do końca tego roku i następnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz